Skip to content

Myfengstyle


Czego ci nie powiedzieli o hygge…

Czego ci nie powiedzieli o hygge…

Ostatnio przetacza się przez blogosferę fala hygge czyli poczucia szczęścia, dobrostanu, tyle że w wydaniu skandynawskim. Teraz Dania ma swoje pięć minut i nagle wszystkie oczy spoglądają na ten malutki kraj z nadzieją na inspirację. Dotychczas Skandynawia kojarzyła się wielu osobom z Mikołajem, reniferami, polarną nocą i głębokim śniegiem. Aż tu nagle się okazuje, że ma o wiele więcej do zaoferowania. I teraz wszyscy się zachwycają, inspirują, wzdychając z lubością, że coś co właśnie kupili czy ułożyli w domu – jest takie hygge…Jak grzyby po deszczu pojawiają się kolejne książki, kolejne artykuły, są już nawet porady jak wymawiać ów wyraz i wiele sklepów internetowych uczyniło z hygge magnes przyciągający klientów do zwykłych, codziennych przedmiotów. Naprawdę myślisz, że zapalenie dziesięciu świec w różnych miejscach, lampa z łagodnym światłem, przyjazny wystrój wnętrza, włochacz na podłodze, proste jadło i ekoprzedmioty dadzą ci poczucie szczęścia, dobrostanu czy jakby tego nie nazwać…ok, hygge?

Wkręcają cię. Żebyś kupił. Żebyś kupiła.

Hygge istnieje i to JEST prawda. I nawet w swoich książkach Duńczycy opisują prawdziwe hygge – tak jak ONI je rozumieją. Ale sedno hygge nie tkwi w otoczeniu, ono tkwi w duszy i aby zrozumieć Skandynawów, trzeba spędzić wśród nich trochę czasu i zaskarbić ich zaufanie albo nawet przyjaźń. Po pierwsze, spójrz jak bardzo różnią nas warunki życia i mentalność.

sofa-788649_1280

Jako dziecko i później jako nastolatka, spędziłam całkiem sporo czasu w Szwecji, podróżowałam też po Norwegii, Islandii i Danii. Miałam okazję bycia przez dłuższy czas ze Szwedami, w ich świecie, bawiąc się ze szwedzkimi dziećmi. Był to świat tak skrajnie inny od naszego siermiężnego wtedy PRL-u…I nie chodzi mi tu akurat o pełne sklepy czy ogólnie pojęty dobrobyt. Rzecz jest w mentalności. Dla mnie niepojęte było, że ludzie zostawiają otwarte domy i samochody i że nikt ich nie okrada. Że jeśli coś gdzieś zapomnisz, to ta rzecz będzie na ciebie czekać. Że przyroda włazi ci sama do domu, bo się nie boi. Każdej chwili możesz mieć gościa w postaci wiewiórki, jeża, saren i ptaków które podchodzą tak blisko a czasem jedzą z ręki. W lesie czy w parku nie było najmniejszego papierka czy niedopałka. Podobnie na ulicach w mieście. Uwierzysz?

Skandynawowie czują niesamowitą więź z naturą, starają się chronić każdy jej fragment. Zanim Szwed zetnie drzewo, sto razy się zastanawia, czy na pewno to jest konieczne. Gdy już zetnie, nie zmarnuje się ani kawałek. Czy już się domyślasz skąd w hygge ozdoby z gałązek, znalezionych korzeni i siedziska z pni ściętych drzew? Aby nadmiernie nie niszczyć natury, Skandynawowie są bardzo oszczędni; recykling był u nich znany zanim nam się o tym w ogóle przyśniło. Poza tym jeśli coś działa, to się tego nie wyrzuca z powodu że to już niemodne czy nie odpowiada nowym trendom. W szwedzkich domach hołubi się więc stare radia, fotel po pradziadku i kamionkowe talerze po babci a nawet stareńką drewnianą saunę w ogrodzie. I to wcale nie znaczy, że Szwedzi są biedni. W ich ogrodach często można znaleźć dzikie miejsca, specjalnie pozostawione. Wyobrażasz sobie w swoim ogrodzie ogromną stertę liści specjalnie zostawionych jesienią? Ja tak :o) Zostawiam w jednym miejscu taką stertę specjalnie dla jeży i innych drobnych stworzeń, które potrzebują schronienia na zimę. Mam też hotelik dla owadów. I to jest właśnie hygge. Jeśli więc szukasz hygge, poczuj się częścią natury, nie wyrzucaj śmieci w lesie, nie strasz zwierząt, nie niszcz otoczenia, stosuj recykling. Uwierz mi, nic nie jest bardziej hygge niż obserwacja radośnie ćwierkających ptaków w ogrodzie, spacerującego po ścieżce jeża, drobnych owadów zajmujących kolejne „miejscówki” w twoim hotelu na werandzie czy też widok baraszkujących lisiąt na trawniku. Wyjdź do natury, wynieś do ogrodu śniadanie czy laptopa. Kontakt z przyrodą i szacunek dla niej to są właśnie nasze hygge korzenie.

20160522_132158

Druga rzecz, która nas różni od Skandynawów, to styl życia. To ludzie bardzo zamknięci ale gdy już wejdziesz w ich krąg, traktują cię jak członka rodziny. I życie rodzinne to dla nich świętość. Często mają domy weekendowe nad jeziorem czy morzem i jeżdżą tam całą rodziną i czasem też z przyjaciółmi. Tam mają czas dla siebie, grają w gry, spacerują, grillują i układają puzzle. Tak, to stamtąd przywiozłam moją pasję układania puzzli i mam jeszcze takie stare drewniane hygge puzzle, które dostałam od szwedzkich przyjaciół :o) Pomijając posiadanie drugiego domu gdzieś nad jeziorem (nie każdy może sobie na to pozwolić), czy wyobrażasz sobie aby TYLE czasu poświęcić na rozrywkę w gronie rodzinnym? W naszych warunkach niestety to może być trudne. Jeśli pracujesz na etacie, to wracasz do domu gdzie czekają prace domowe. W weekend robisz wszystko to, czego nie zdążyłaś czy nie zdążyłeś w tygodniu…Jeśli masz własną firmę, co chwilę walczysz ze stertą spraw i papierologią. Urzędy cię nie rozpieszczają, co chwilę wynajdują nowe rozrywki, które znów zabierają ci czas, bo musisz nauczyć się obsługiwać nowy typ kasy albo przebrnąć przez dżunglę trudnych przepisów. Po tym wszystkim masz jeszcze siłę aby wyskoczyć z dzieciakami do lasu? Ok, masz. Idziesz na spacer a czasem gdzieś wyjedziesz. Ale wciąż w tyle głowy masz wszystko to co jeszcze jest do załatwienia. Niektórzy prowadzą dwie firmy albo pracują na etacie i jeszcze we własnej firmie. Jeśli nie masz księgowej, to czas wolny upływa ci na studiowaniu przepisów, które co chwilę się zmieniają i są pisane potwornie skomplikowanym językiem. Chyba specjalnie, abyś się za bardzo nie rozbrykał w tym czasie wolnym…Widzisz, my musimy o wiele więcej czasu poświęcić na życie zawodowe, aby do czegoś dojść. Dlatego jesteśmy bardziej zmęczeni. I myślisz, że zapalenie świeczki czy postawienie słomianego koziołka z IKEI da ci poczucie dobrostanu? Może na chwilę tak.

Jest jeszcze coś. Książki o hygge podkreślają zgodnie, że hygge polega na równości i nikt się nie afiszuje ze swoim bogactwem. Wszyscy radośnie się zbierają na weekend u znajomego, który ma dom nad fiordowym urwiskiem i zapierający dech w piersiach widok. To właśnie w takim domu pierwszy raz doświadczyłam zorzy polarnej. Nie pytaj ile ten dom kosztował…

U nas każda osoba, która się czegoś dorobi jest od razu podejrzana. Ludzie uśmiechają się ale za plecami piszą donosy do skarbówki. Albo życzą w duchu, żeby coś się stało. Złego. Bo on ma i to jest niesprawiedliwe. Ja nie mam a on ma. A jeśli już nawet legalnie ma, to powinien rozdać. I zamiast cieszyć się imprezą u bogatszego znajomego czy przyjaciela, niektórzy siedzą chmurni a potem sprawdzają w Internecie ile kosztuje ten ogromny łukowaty telewizor albo ile kosztuje egzotyczne drewno na tarasie. Tutaj i sto świec nie pomoże.

Jeśli więc chcesz naprawdę doświadczyć hygge, zacznij od swojego wnętrza (duszy, nie pokoju :o), ciesz się małymi rzeczami które masz, obejmij ramionami naturę w swoim ogrodzie czy nawet na balkonie (hotelik dla owadów czy karmnik dla ptaków się wszędzie zmieści), stań się częścią natury i zrób coś dla niej. Wyhoduj w sobie życzliwość dla innych a zazdrość przekuj w pożyteczne narzędzie typu „jak osiągnąć to co on” zamiast „a niech mu…” Staraj się znaleźć więcej czasu dla bliskich i przyjaciół jeśli to możliwe. I wiesz co? Poćwicz asertywność. Za żadne pieniądze nie kupisz więcej czasu, więc wybieraj z życia tylko to co najlepsze. Nie trać cennego czasu na kiepskie filmy albo nudnych, toksycznych ludzi. Smakuj hygge, pielęgnuj.

No dobra, zapal już tę świecę :o)

candles-1714800_1280