Skip to content

Myfengstyle


Kioto – co warto zobaczyć

Kioto – co warto zobaczyć

Naszą wyprawę do Japonii zaczęliśmy od Kioto, przepięknej perełki na mapie tego kraju. Wybraliśmy mały, rodzinny hotelik w pobliżu dzielnicy Gion, aby wieczorami mieć ciekawą okolicę dla spacerów. Zwiedzanie Japonii jest generalnie bardzo łatwe i przyjemne. Są świetne połączenia metro, pociągi kursują bardzo często. Ale nic nie zastąpi spacerowania i chociaż przez chwilę życia życiem tubylców. Cała Japonia jest krajem bardzo bezpiecznym, można spokojnie poruszać się po najciemniejszych i najbardziej odludnych miejscach. Nikt tu nie kradnie; a jeśli coś zostanie zgubione – nawet po miesiącu będzie tam gdzie to zostawiliśmy albo na najbliższym posterunku policji.

Oto okolice naszego hotelu – wzdłuż brzegu rzeki wieczorem ożywają knajpki
Tak to wygląda wieczorem

Kioto ma wiele ciekawych miejsc, ale my przede wszystkim chcieliśmy chłonąć atmosferę, wmieszać się w tłum i pożyć trochę życiem tubylców. Prywatne, mieszkalne dzielnice Kioto są bardzo urokliwe, nie ma tu tłumów. Nowoczesne wille mieszają się ze starymi, zabytkowymi. Niektóre mają przepiękne malutkie ogródki i ciekawe dziedzińce.

Typowa ulica dzielnicy mieszkalnej – tak mieszkają zwyczajni Japończycy
Tu zapewne mieszka nieco bogatsza rodzina
Niesamowita jest tu dbałość o szczegóły i estetykę
Jeden z przepięknych dziedzińców
Każdy metr jest na wagę złota, więc sprawdzają się auta z „uciętym” przodem :o)
Szacunek dla Natury – każda roślinka ma prawo do życia…

Oczywiście Kioto jest dużym miastem i ma swoje nowoczesne miejsca, ulice z wielkimi sklepami znanych marek, biurowce, zatłoczone w godzinach szczytu ulice. Poniżej parę widoków z nowocześniejszych dzielnic:

Jedna z główniejszych ulic, z piękną charakterystyczną bramą
Nowoczesna architektura w centrum Kioto
Niektóre budynki mają niesamowitą formę
Zwiedzaliśmy Kioto w lipcu i upały dochodziły do 40 stopni, więc wzdłuż chodników rozmieszczono rurki z których sączyła się mgiełka wodna schładzająca przechodniów
A propos dziwnych form…
Japończycy mają duży dystans do wszystkiego i poczucie humoru. Różowa, słodka betoniarka :o) Prowadzi ją kobieta :o)
Jedzenie jest przepyszne, króluje ramen czyli rodzaj rosołu z różnymi ingrediencjami. Wszystko jest sprytnie pomyślane i oprócz menu, w knajpkach jest zazwyczaj wystawa dań wykonanych z tworzywa sztucznego ale do złudzenia przypominających prawdziwe dania. Poniżej właśnie taki przykład. Można wybrać, wskazać palcem i zjeść :o)
Te talerze nie podlegają prawu grawitacji :o)

Zwiedzanie prawdziwych perełek architektury Japonii, zaczęliśmy od Ginkakuji czyli Srebrnego Pawilonu, pochodzącego z 1482 roku. Stanowił on letnią rezydencję Szoguna Ashikaga Yoshimasa i być może gospodarz zamierzał posrebrzyć budynek ale nie zdążył, ponieważ zmarł. W każdym razie budynek srebrny nie jest. Zachwycające są jednak ogrody otaczające to miejsce. Niestety nie poszczęściło się nam i obiekt był zamknięty. Mogliśmy podziwiać jedynie mapę.

Plan Ginkakuji

Pojechaliśmy więc do innego – równie pięknego miejsca – do Arashijama. W tłumaczeniu oznacza to Górę Burzy, ale w rzeczywistości jest tu cisza i spokój i jest to wspaniałe miejsce na odpoczynek po zwiedzaniu miasta. Mieści się tu piękna świątynia Tenryu-ji co oznacza Świątynię Niebiańskiego Smoka. Jest to jedna z najważniejszych świątyń buddyzmu zen w Kioto.

Jeden z budynków nad pięknym stawem
Jak na prawdziwy japoński ogród przystało – żwirek jest pięknie i równiutko zagrabiony
Fragment przepięknie zaaranżowanej zieleni i wody
Widok, który można chłonąć godzinami…
W ukryciu, w zieleni znajdujemy oczko wodne z żabą :o)

W Arashijamie można przespacerować się również w słynnym bambusowym gaju. To kolejne niesamowite miejsce, które trzeba zobaczyć będąc w Kioto.

Słynny bambusowy gaj

Jest w Kioto srebrny pawilon, jest i złoty. Dokładnie po drugiej stronie miasta znajduje się kolejna przepiękna perełka – Złoty Pawilon. Wybudowano go w 1390 roku ale został zniszczony w czasie pożaru i odbudowano go w 1955 roku. To co współcześnie podziwiamy, jest zatem piękną kopią ale mimo to jest to jeden z symboli Japonii. Złoty Pawilon położony jest przy pięknym stawie i w zadbanych ogrodach. To miejsce trzeba koniecznie odwiedzić!

Do obiektu wchodzi się przez wspaniałą bramę
Ze względu na niebywałe nawet jak na Japonię – upały – zwiedzający są schładzani przyjemną chłodną mgiełką
Z biletem w ręku ruszamy na zwiedzanie
Złoty Pawilon jest dla mnie jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie widziałam w życiu. Po prostu cudo, czyste piękno.
Tutaj Pawilon z innej strony
W otaczającym ogrodzie wiele jest zakamarków które warto odwiedzić, miedzy innymi takie miejsce kultu
Ukryta pośród drzew Wieżyczka Akademicka symbolizująca sztukę i literaturę
Tak wygląda kwiat lotosu :o) Prawie jak słuchawka prysznicowa…
Tak wygląda lotos w rozkwicie

Gdy tylko człowiek znajdzie się bliżej drzew, słychać głośne dźwięki cykad, czasem to jest dosłownie hałas!

A oto winowajca :o)

Warto też zostawić na chwilę Kioto i pojechać do małego miasteczka Fushimi-Inari, gdzie można przespacerować wzdłuż charakterystycznych jasnoczerwonych bram Tori. To miejsce jest jednym z symboli Japonii. Inari to szintoistyczne bóstwo sprawujące opiekę nad powodzeniem, płodnością i ryżem a wysłannikiem bóstwa jest lis. Dlatego znajdziemy tu wiele wyobrażeń i pomników tego zwierzęcia.

Do Fushimi-Inari można podjechać podmiejskim pociągiem
Do kompleksu świątyń trzeba kawałek podejść, ale spacer przebiega przyjemnymi uliczkami
Mapa obiektu
Wejście główne i jak zwykle – dostojna brama Tori
Świątynie
W wielu miejscach nad spokojem i bezpieczeństwem czuwają lisy
I to jest miejsce, o którym marzyłam aby je zobaczyć…Czyż nie piękne?
W świątyni można kupić tabliczkę i napisać swoją prośbę do bóstwa

Innym ważnym wspomnienia i odwiedzenia miejscem jest piękna świątynia Kyomizu-dera co w tłumaczeniu znaczy Świątynia Czystej Wody. To przepiękne miejsce na zboczu wzgórza, z pięknym widokiem.

Bramy prowadzące do świątyni
Widok z góry na miasto
Wnętrze świątyni
Takie postacie często towarzyszą nam w świątyniach i parkach
Świątynia przyciąga wielu turystów ale także miejscowych. Często spotykaliśmy ludzi przebranych w kimona, co nadaje temu miejscu szczególny koloryt :o)
Grupka zwiedzających :o)
Nie trzeba mieć własnego kimona; wypożyczalnie kimon są prawie na każdym rogu ulicy

Po zwiedzaniu świątyni zazwyczaj wszyscy kierują się na deptak pełen sklepów i restauracji. Bywa więc że jest tu spory tłum.

Deptak przy świątyni
Sklepy z wachlarzami są chyba najczęstsze, co w sumie może być przydatne przy tak wysokich temperaturach (my trafiliśmy akurat na lato stulecia)
Można jednak sobie też kupić maskotkę – tych sklepów też jest tu mnóstwo.

Moim ulubionym tematem zdjęć są jednak przepiękne bramy i gejsze (w większości przypadków przebrane ale będzie też prawdziwa gejsza w dzielnicy Gion :o)

Kolorowe kimona świetnie komponują się z uliczkami i świątyniami
Jeszcze jedna brama, idąc śladem gejsz :o)
Przypadkiem trafiliśmy na profesjonalną sesję zdjęciową jakiejś modelki. Wykorzystaliśmy więc okazję :o)
Pomponiki modlitewne otaczają kapliczkę bóstwa. To właśnie przy tej kapliczce modelka miała sesję zdjęciową
Kolejna uliczka i kolejna świątynia; jeśli dobrze pamiętam, jest to świątynia To-ji.
Japończycy mają zwyczaj kolekcjonowania stempli z różnych miejsc. Przy każdej świątyni jest stanowisko ze stemplami i karteczkami – można mieć miłą pamiątkę.

Odwiedziliśmy też japoński cmentarz. Piękne miejsce, położone kaskadowo na wzgórzu.

Widok na cmentarz
Jeden z nagrobków
Budynek kompleksu świątyń przy cmentarzu
Jedna ze świątyń położonych wzdłuż cmentarza

Po pracowitym zwiedzaniu warto wybrać się na zakupy do Nishiki Market. To zadaszone miejsce, bardzo rozległe, niczym małe miasteczko, z uliczkami i mnóstwem sklepów. Ceny tu są całkiem przyjazne.

Jedna z alejek Nishiki Market
Można tu wypić kawę w towarzystwie psów…
…albo zjeść przepyszne naleśniki – miejscowy specjał. Łatwo wybrać, bo każdy rodzaj jest przedstawiony w postaci wzoru z tworzywa sztucznego :o)
Można też znaleźć coś konkretnego, jeśli kogoś dopadnie mocny głód. Jedzenie jest pyszne i w takich knajpkach niedrogie.
Można też oczywiście kupić sobie maskotkę :o)
Przy jednym z wejść wisi fragment prawdziwego samolotu…taka fantazja :o)

Wieczorem natomiast warto się udać do dzielnicy Gion, gdzie znajdują się maleńkie knajpki, duże kluby, sklepy i można tam spotkać prawdziwą gejszę. Bardzo nastrojowe miejsce.

Jedna ze spokojniejszych i bardziej prywatnych ulic Gion. Tu jednak znaleźć można najbardziej ekskluzywne mini restauracje mieszczące zaledwie kilka lub kilkanaście osób.
Tu właśnie jedno z takich miejsc, ukryte, dla wtajemniczonych.
Są jednak też i takie miejsca. Degustacja przeróżnych rodzajów sake i innych alkoholi.
Znaleźliśmy również knajpki gdzie właściciele mają większe poczucie humoru :o)
Jest i gejsza :o)
I jeszcze jedna. Prawdziwa!
Tutaj część z klubami i większymi restauracjami, bardziej nowoczesna.

Jeśli jednak chce się coś zjeść w niezwykłej atmosferze, to takim miejscem jest Pontocho. Jest to rodzaj wąziutkiego deptaku z mnóstwem malutkich knajpek. Jedzenie jest tu pyszne, można coś znaleźć w przyjaznych cenach.

Wybór jest bardzo trudny :o)
Trzeba przyznać, że Japończycy umieją przyrządzić stek! W części knajpek można znaleźć menu z opisami po angielsku.
Na przykład tutaj. I wszystko jest pyszne!
Na zakończenie naszego pobytu w Kioto, właśnie w Pontocho, zdecydowaliśmy się na degustację sake. Najbardziej nam smakowała ta po prawej stronie – jest lekko słodkawa.

Niesamowitym miejscem w Kioto jest dworzec kolejowy. Jest tak ogromny, że nie sposób go objąć jednym zdjęciem.

Nowoczesna architektura robi wrażenie!
Wnętrze dworca
Konstrukcja ogromna ale lekka, nie przytłaczająca
Czas udać się na właściwy peron i….dalej w drogę. Do Nary a potem do Hiroshimy i Mijajimy…

Opuszczamy przepiękne, nobliwe Kioto. Oczywiście zebrałam w tym jednym odcinku kilka dni. Nie było to łatwe zadanie, trzeba było przejrzeć z tysiąc zdjęć i wybrać tylko tyle aby nie zanudzić czytelników na śmierć :o) To nie wszystko co widzieliśmy w Kioto, było tego wiele, wiele więcej ale starałam się wybrać te absolutnie najciekawsze miejsca, które obowiązkowo trzeba zobaczyć będąc w tym mieście.

Do zobaczenia zatem w następnym odcinku, gdzie będzie spotkanie ze słynnymi jelonkami chodzącymi swobodnie ulicami miasta :o)

No to…Nara!