Skip to content

Myfengstyle


Niech trójnożna żaba będzie z tobą….

Niech trójnożna żaba będzie z tobą….

zaby

 

Bożydar postawił trójnożną żabę tak jak przystało – przy drzwiach wejściowych. Właśnie założył firmę i postanowił sobie pomóc. W książkach o feng shui przeczytał, że żaba jest bardzo skutecznym chińskim remedium przynoszącym pieniądze. Ale trzeba ją postawić prawidłowo, zgodnie z zasadami. Zaraz, jak to miało być? Pyszczkiem do drzwi, czy w stronę mieszkania? Zajrzał ponownie do książki. Jednak w stronę mieszkania. Pyszczkiem. Sprawdził czy zwierzak trzyma monetę i czy siedzi na stercie monet. Tak, wszystko się zgadza. To prawdziwa chińska żaba. Trójnożna.

Mijały dni a telefon nie dzwonił. Bożydar wytarł go z kurzu, wypolerował, położył na biurku. I nic. Dosłownie nic. Nul. Zero. Znajoma, która mu tę żabę dała, przysięgała, że żaba feng shui działa. Czy coś zrobił źle? Obejrzał jeszcze raz miejsce gdzie stacjonowała żaba. Ta bezmyślnie na niego patrzała swoimi wyłupiastymi oczami i miał nawet wrażenie że wzdryga drwiąco ramionami. Albo tym co żaby mają w miejscu ramion.

Już miał sięgnąć ręką aby odwrócić żabę tyłem do mieszkania (może jednak ta pozycja byłaby lepsza) gdy wtem zadzwonił telefon. Rzucił się aby odebrać. Dzwoni Andrzej aby zaprosić na parapetówkę w swoim pięknym nowym mieszkaniu. Cóż za rozczarowanie. A łudził się że może dzwoni klient. Bożydar wrócił do żaby i nie mogąc znieść dłużej jej głupiej miny, spakował ją do torby i wrzucił gdzieś w kąt pawlacza. To całe feng shui to jedno wielkie gówno, pomyślał. Pic na wodę.

Na imprezie u Andrzeja- jak zwykle – śmietanka towarzyska, ludzie którym się powiodło. To ten sort ludzi. Gdzieś między przystawką z sushi a dinnerem z ośmiorniczkami wypłynął temat feng shui. Bożydar zamienił się cały w słuch i omal nie padł z wrażenia, gdy usłyszał że Andrzej bardzo sobie chwali to całe feng shui. „Jak to możliwe?!” – pomyślał Bożydar. Udając, że idzie do toalety, dyskretnie udał się w okolice drzwi wejściowych mieszkania. Zajrzał za szafę, przykucnął przy płaszczach, obmacał i niemal obwąchał wnętrze szafki na buty i już miał otwierać schowek na klucze gdy za jego plecami pojawił się Andrzej.

-Zgubiłeś coś? – spytał.

-Yyyy… – wydukał przyłapany Bożydar – Nie gniewaj się, ale szukam żaby.

Andrzej uniósł wysoko brwi.

– Jakiej żaby? – spytał.

– No tej trójnożnej, feng shui, bo przecież mówiłeś że stosujesz – odpowiedział Bożydar.

Gospodarz uśmiechnął się szeroko i odpowiedział:

– Tak, stosuję, ale nie żabę. Coś ty! Żaba to zabobon. Ja stosuję prawdziwe feng shui. Liczą się kierunki. Trzeba zmierzyć kompasem, narysować wykres, znaleźć miejsce bogactwa i postawić tam wodę.

– Wodę? – uniósł brwi Bożydar – a nie żabę?

– Wodę. – potwierdził gospodarz.

Nagła myśl jak błyskawica przeszyła mózg Bożydara. Ku niebotycznemu zdziwieniu gospodarza, szybko się ubrał, podziękował za przyjęcie, pożegnał i pognał do domu. Pierwsze kroki skierował do pawlacza gdzie trzymał książki o feng shui i nieszczęsną żabę. Gdy wyciągał książki, żaba inwalidka łypała na niego dwuznacznie. Zawahał się, ale zamknął drzwiczki. Przerzucał szybko kartki książek; „Gdzie jest to cholerne miejsce bogactwa?”- zadawał sobie pytanie. „Ok, no kompasu nie mam ale południowy wschód jest gdzieś w okolicach toalety chyba. Tam już jest woda! To dlaczego to nie działa??? Jutro zadzwonię do Andrzeja” – pomyślał i ziewnął przeciągle.