Po perypetiach z żabą, Bożydar postanowił nie odpuścić tematu miejsca bogactwa i zadzwonił do Andrzeja, tego który stosuje feng shui i u którego niby działa. W umówionym dniu Andrzej stanął w progu mieszkania Bożydara, z czerwonym winem, torbą pączków pod pachą i …z jakąś nieznajomą kobietą.
– To konsultantka feng shui – przedstawił ją Andrzej. Przywitali się i w gospodarzu obudziła się nadzieja.
– To ja wyjdę przed budynek i pomierzę kierunki – oświadczyła konsultantka i wyszła.
– Po co? Przecież południowy wschód jest tu, w toalecie – mruknął zdziwiony Bożydar.
– Spoko, ona wie co robi – uśmiechnął się Andrzej.
Po jakimś czasie kobieta wróciła i zaczęła rysować na planie mieszkania jakiś tort. Wpisała jakieś cyferki i najwyraźniej zadowolona z efektu powiedziała:
– Super! Mieszkanie ma bardzo dobry wykres! Energia bogactwa jest świetnie umiejscowiona w okolicy drzwi. Tam powinno zawisnąć duże lustro aby rozjaśnić przedsionek i można tam na stoliczku postawić małą kaskadę wodną. Tylko najpierw trzeba usunąć graty. Tam musi być przestrzeń.
– Jaka energia bogactwa w drzwiach? – spytał zszokowany Bożydar – przecież bogactwo jest w toalecie na południowym wschodzie! Przy drzwiach miałem żabę i nic…- tu ugryzł się w język. Widząc szeroko otwarte oczy konsultantki i Andrzeja, zawstydzony zaczął się tłumaczyć:
– No bo myślałem że trójnożna żaba to remedium i w ogóle…no że to miało zadziałać. – ciągnął speszony.
– Spokojnie – uśmiechnęła się konsultantka – te żaby to taki folklor. Prawdziwe feng shui to dokładny pomiar kompasem i sporządzenie wykresu. Wykres zależy też od czasu budowy lub remontu – wyjaśniła. – nawet ta wersja feng shui z kącikiem bogactwa na południowym wschodzie to też jest uproszczenie. To takie przedszkole feng shui. Gdyby to miało działać, wszystkie budynki po jednej stronie ulicy, mające toaletę czy inną wodę na południowym wschodzie, skutkowałyby bogactwem mieszkańców, tak? – pytanie konsultantki zawisło w powietrzu, podczas gdy Bożydar usiłował ogarnąć myśli.
– Energie się zmieniają, wszystko podlega zmianie, taka jest zasada w feng shui – kontynuowała konsultantka – dlatego każdy dom traktujemy indywidualnie.
– Ale w książkach jest, że to też jest feng shui i że działa – słabo bronił się Bożydar.
– A u ciebie zadziałała woda w toalecie? Sam widzisz, że nie – tłumaczyła kobieta – a u Andrzeja „moje” feng shui zadziałało. To chcesz spróbować?
– Yyyy…tak, dobra, raz kozie śmierć! Wchodzę w to! – zdecydował stanowczo Bożydar.
Jak powiedział tak zrobił. Zawisło piękne lustro, postawił stoliczek z małą kaskadą wodną i powynosił sterty butów, pudeł, pudełek i pudełeczek. I rzeczywiście zrobiło się jakoś jaśniej, przestronniej i weselej. Gdy wynosił ostatnie pudło z rzeczami, które w zeszłym roku przygotował do posegregowania, nagle zadzwonił telefon. Bożydar rzucił pudło i pobiegł odebrać. I tak! Hurrraaa! To był pierwszy klient! Umówił się na spotkanie i nawet wstępnie zaakceptował warunki. „A jednak” – pomyślał Bożydar – „ta babka miała rację!”. Na następny telefon Bożydar musiał jednak zaczekać dwa dni. Całe dwa dni. „Znowu coś się blokuje” – pomyślał patrząc smętnie na jedną parę butów, które bezczelnie zostały w przedsionku. Wyniósł je. I nic. Po następnych paru dniach, gdy Bożydar zamierzał już się poddać, zadzwonił Andrzej pytając jak idzie i czy coś się zmieniło. Bożydar opowiedział o dwóch telefonach i o tym, że się poddaje, że chyba jest do niczego bo to całe feng shui jest przereklamowane i nie działa. Przynajmniej u niego. Bo on to chyba jakiś pechowy jest i w ogóle…
A na to Andrzej:
– Chłopie, a reklamę jakąś zrobiłeś? Ulotki? Coś? A pokaż mi swoją stronkę www.
– Yyyy…ja nie mam strony www – speszył się Bożydar.
Po drugiej stronie usłyszał tak głębokie westchnienie że aż zaniepokoił się że w jakiś sposób przyczynił się do omdlenia lub nawet zejścia swojego przyjaciela.
– Andrzej? – spytał nieśmiało.
– Dobra, zrobię ci tę stronkę, na razie prostą. Ty myślisz Darze Boży że jak cię ludzie mają znaleźć pośród innych firm? Po zapachu? Feng shui może ci pomóc ale nie odwali roboty za ciebie i nie przyniesie ci klientów w zębach – Andrzej był wyraźnie osłabiony.
Bożydar nie znosił gdy kolega przekręcał jego imię w ten sposób, ale postanowił zmilczeć. „Kurde, faktycznie, facet może mieć rację” – pomyślał.
Stronka była gotowa na drugi dzień. Domena, hosting to w obecnych czasach pikuś. Nawet w ferworze nadziei Bożydar przygotował ulotki i rozniósł je osobiście pod osłoną nocy.
W ciągu następnych tygodni przeżył coś co można nazwać tsunami. Nagle posypały się zamówienia, ludzie wpłacali zaliczki aby tylko zająć miejsce w kolejce chętnych. Kalendarz pękał w szwach od zapisów. „Czyli TO jest to prawdziwe feng shui” – pomyślał. Po czym poszedł do pawlacza, wyjął książki o feng shui. „Sprzedam na Allegro” – pomyślał. Zawahał się i jego wzrok powędrował w kierunku żaby, która łypała na niego z szafy. Po chwili zastanowienia dołączył żabę do książek. Westchnął głęboko, bardzo głęboko. Po ścianie w kierunku pawlacza szedł chudy, patykowaty pająk.