Hawana to dziwne miasto. To nie jest miasto, które można w prosty sposób opisać. To jest miejsce, które zaczynasz zwiedzać z lekkim zawodem, bo spodziewałeś się czegoś bardziej monumentalnego i eleganckiego ale na koniec zakochujesz się w tych wąskich uliczkach, odrapanych budynkach i roztańczonych, rozśpiewanych mieszkańcach. Aby zrozumieć to miejsce, trzeba trochę poznać jego historię. Kiedyś świetne i rozrywkowe miasto, teraz nieco podupadłe, ale zaczyna odżywać. Mieszkańcy świetnie sobie radzą z trudnymi warunkami. W sklepach są puste półki, co miesiąc Kubańczycy odbierają skromne racje żywnościowe (kilka jajek, trochę cukru, mleka, fasoli i ryżu a czasem mięso). Oczywiście mogą dokupić coś na rynku czy w sklepie, ale ceny są zawrotne. Wszystkie towary krążą jednak w drugim obiegu, spod lady. W ten sposób można kupić rzeczy zwykłe lub luksusowe jak rum czy gatunkowe cygara. Kubańczycy nie używają określenia „kradzież”, oni raczej „pożyczają” skrzynkę rumu z wytwórni czy parę pudełek cygar z fabryki. Władze jakimś cudem przymykają na to oko. Świadkom daje się jakąś „działkę” aby też byli zadowoleni i tak się toczy zwyczajne życie. Mieszkańcy tej pięknej karaibskiej wyspy nie narzekają na swój los. Są wciąż uśmiechnięci, żywiołowi, serdeczni i roztańczeni. Zewsząd dobiega muzyka, ludzie tańczą na ulicy, w deszczu, na plaży.
Hawana ma swój urok. Z wierzchu stare, zaniedbane mury niegdyś eleganckich budynków, ale gdy się wie gdzie zajrzeć, można odkryć prawdziwe perełki. Bo najciekawsze znajduje się w bocznych, mniej uczęszczanych uliczkach i w zaułkach, na malutkich wewnętrznych dziedzińcach. Czasem mało obiecująca fasada jakiegoś baru kryje niesamowite, gorące i egzotyczne wnętrze. Hawana zaskakuje. W każdym momencie i w każdym miejscu. Wciąż jeszcze unosi się tu duch cukrowych fortun, kasyn i mafijnej przeszłości. To wszystko połączone jest z ideą rewolucji, która trwa tutaj od ponad pięćdziesięciu lat. Wszystko jest znacjonalizowane, narodowe, wspólne, czyli….niczyje. Zobaczysz tu wiele zaniedbanych miejsc, niewykorzystanych żyznych ziem i mnóstwo możliwości, z których się nie korzysta. Ten kraj mógłby zbierać plony trzy razy w roku i być rolniczym potentatem. Ale…nikt się za to nie zabiera. Partia dba, partia wspiera, partia daje i partia kontroluje. Taki PRL ale bardziej.
Są tu dwa światy – jeden dla turysty, który ma w hotelu wszystko czego dusza zapragnie, a drugi dla zwykłego człowieka. Ktoś kiedyś spytał kubańskie dziecko kim chce zostać jak dorośnie. Odpowiedź brzmiała: „zagranicznym turystą”. Chyba już nie muszę więcej dodawać…
Oto więc Hawana.
Tu jest świat turysty – eleganckie domki kompleksu hotelowego. Przed laty był to jeden z najlepszych hoteli Hawany; wspominają go nawet przewodniki po Kubie. „Comodoro”. Z zewnątrz całkiem zadbany, ale w środku niestety widać ząb czasu.
Hotel znajduje się nad morzem, ale z plaży nie można skorzystać, bo jej po prostu nie ma…Nikt nie pomyślał aby coś z tym zrobić. Taka jest właśnie Kuba.
W Hawanie można znaleźć budynki pięknie odnowione, ale większość zabudowy się dosłownie rozsypuje. Poniżej luksusowy Kempinski…
I samo centrum – tutaj zaczęto już poważną renowację.
Jest tu piękny i długi deptak, gdzie spotykają się mieszkańcy i artyści wystawiają swoje prace.
Tymczasem w jednej z bocznych uliczek…
Najbardziej znane miejsce to jednak chyba słynny Malecon (niektórzy kojarzą go z Szybkich i Wściekłych 8 gdzie akcja zaczyna się właśnie w Hawanie i właśnie na Maleconie).
Jeśli jesteś w Hawanie, koniecznie skorzystaj z przejażdżki zabytkowym autem na alei Malecon.
Jadąc aleją Malecon można podziwiać panoramę miasta.
Poniżej budynek ambasady amerykańskiej. Ponieważ Amerykanie wywieszali z okien hasła wrogie rewolucji, postanowiono zasłonić budynek lasem masztów i metalową konstrukcją…Do samego budynku nie wolno się zbliżać; policja legitymuje…
Tutaj widok na drugą stronę Maleconu.
I słynny hotel Nacional, w którym zatrzymują się najważniejsi goście.
W pobliżu jest parę nobliwych budynków – są to zazwyczaj siedziby ministerstw lub mieszkania urzędników państwowych.
Rewolucja na Kubie wciąż trwa i ma się dobrze. W każdym hotelu, na każdej ulicy i w każdym sklepie czci się przywódców rewolucji…
Powyżej Plac Rewolucji i pomnik – symbol rewolucji. To tutaj Fidel Castro wygłaszał swoje siedmiogodzinne przemówienia…
Poniżej Muzeum Rewolucji – z niewiadomych przyczyn nie można tu wnosić nawet małych torebek…
Budynek to dawna siedziba Batisty. Na ścianach widać ślady po rewolucyjnych kulach…
Wewnątrz można podziwiać między innymi mosiężną replikę czapki Fidela Castro…
…i spodnie jednego z rewolucjonistów…
Jest tu też „kącik kretynów”, gdzie rewolucjoniści dziękują naiwnym politykom za ułatwianie im działań rewolucyjnych. Są tu amerykańscy prezydenci i Batista…
W budynku można też obejrzeć gabinet Batisty:
I słynny złoty telefon, poprzez który Batista się dowiedział, że rewolucja zwycięża i czas brać nogi za pas.
Jest tu też woskowa wizualizacja rewolucyjnej sceny: Che Guevara i Fidel Castro.
Są tu też przeróżne plakaty:
Na zewnątrz natomiast można podziwiać pilnie strzeżoną pamiątkową łódź Granma, którą przypłynął Fidel Castro z grupą rewolucjonistów z Meksyku:
W Hawanie jest też piękny zabytkowy cmentarz, gdzie pochowanych zostało ponad 2 miliony ludzi. Cmentarz ten został specjalnie zaprojektowany na kształt miasta; są tu ulice i aleje z numerami „posesji”. Inaczej nikt nie byłby w stanie znaleźć tu żadnego grobu.
Niektóre groby są wielkości domów…całość rzeczywiście wygląda jak miasto.
Powyżej grób Amelii Goyre, uznanej za świętą. Na Kubie nie ma zwyczaju przynoszenia kwiatów na cmentarz. Ten grób jest wyjątkiem. Tu przychodzą ludzie modlić się o cudowne wyzdrowienia i pomoc w nieszczęściu. Amelia Goyre została pochowana wraz z dzieckiem, ponieważ zmarła przy porodzie. Dziecko ułożono przy jej stopach. Gdy jednak po jakimś czasie grób otwarto, okazało się, że dziecko spoczywa w objęciach kobiety. Uznano to za cud i odtąd przybywają tu pielgrzymki ludzi z wszelkimi prośbami. Niesamowite, prawda?
Poniżej dla odmiany grób rewolucjonisty…
Wracamy do „żywych” tematów :o) Poniżej największe centrum handlowe na Kubie, zadziwiające pustkami w środku. W większości sklepów jest tu po kilka dramatycznie drogich towarów, których nikt nie kupuje. W spożywczym – na półkach kilka rodzajów makaronu, podpaski, olej i rum. Rum jest zawsze. Może nie być chleba czy warzyw, ale rum być musi i basta!
Natomiast w sklepach dla zwykłych ludzi wygląda tak:
Albo tak:
W Hawanie jest też słynna świetnie zaopatrzona zielarnia ale nikt tu nie kupuje, bo nikogo na to nie stać.
Czasem uda się kupić jakieś owoce na ulicy lub napić się wody kokosowej
W mieście można znaleźć takie smaczki :o)
…lub podążyć śladami Hemingway’a. Podążanie tymi śladami to głównie szlak ukochanych knajp pisarza; na przykład Floridita:
Jest też Hotel Ambos Mundos, gdzie Hemingway wynajął na stałe pokój i lubił tam pomieszkiwać.
W hotelu tym można znaleźć wiele pamiątek po sławnym pisarzu. Na jednym z pięter, w szklanej gablocie, znajduje się jego maszyna do pisania…
Na innym piętrze widzimy z kolei linę, która użyta została do złowienia zwycięskiego marlina…
Jeszcze na innym – bardzo ważny eksponat – noga od biurka, na którym Hemingway pisał swoje książki…
Co jeszcze można robić w Hawanie? W razie deszczowego dnia (o co w porze deszczowej, czyli naszym latem, nietrudno) można się udać do wytwórni rumu….
…i dokonać tam niezbędnych zakupów.
Tam też można się napić płonącej kawy z rumem i ta kawa była jedną z najlepszych jakie w życiu piłam!
Gdy już skosztujesz tej pysznej kawy, możesz udać się „na miasto” i podziwiać lokalne „smaczki” a przede wszystkim wszędobylskie zabytki na czterech kołach…
Warto koniecznie zapuścić się w boczne uliczki i wchodzić w każdą otwartą bramę, bo za nią może znajdować się niezapowiedziana galeria sztuki…
Prawda, że pięknie?
Sztuka otacza Cię wszędzie, nawet na ulicy…
Czasem nawet robi się przyjemnie znajomo :o)
Podobno naród kubański strasznie plotkujący jest, stąd też pomnik plotkarek :o)
Wieczorami można podziwiać Rewię Parisien (jest o wiele ciekawsza i nawet tańsza od bardziej znanej Tropical).
Albo też udać się do starego, nobliwego pałacyku na koncert Buena Vista Social Club…Oczywiście to nie są już ci sami muzycy. Występują ich przyjaciele i paru żyjących jeszcze muzyków sesyjnych. Ale klimat pozostał! Muzycy i wokaliści wchodzą między stoliki, zaczepiają, można sobie z nimi zrobić zdjęcie.
I jeszcze na zakończenie taki widok…Hawana z odległości. Może nie jest to jakaś zachwycająca panorama, ale to miasto żyje, tańczy, śpiewa i kryje w sobie wiele tajemnic i niespodzianek.
To miasto zapada w pamięć i z pewnością zostawia się tu kawałek serca. Trzeba tu pobyć, pooddychać tą atmosferą i absolutnie nigdzie się nie spieszyć…poddać się wolnej fali czasu, bo przecież manana :o)
Trochę zdjęć i filmów niepublikowanych tutaj, znajdziesz na moim Instagramie.