W Bangkoku, a zresztą w całej Tajlandii, można znaleźć przepiękne kompleksy świątynne, o pięknej architekturze i kapiące zlotem. Detal jest wyniesiony do najwyższej rangi. Koronkowe ozdoby z kamienia i złota, kwiaty i dobrotliwy uśmiech Budy w wielu postaciach.
Świątynia Wat Traimit
Złoty, piękny Budda…Ważący 5,5 tony, czyste złoto :o) w świątyni Wat Traimit,
mawiają, że to największy posąg Buddy ze złota na świecie.
Widok na jeden z kompleksów świątynnych – Wat Traimit.
Wat Mahathat – świątynia buddyjska i szkoła medytacji.
Jeszcze jedna figura złotego Buddy…
I Budda leżący…Jest on w świątyni Wat Pho i liczy sobie 43 metry długości.
Mury kapiące zlotem…
Przepiękne detale.
Można spotkać taką postać, groźną…
Albo takiego wojownika…
Ale są też takie elementy :o) Wiecie jakie to zwierzę? Ja nie mam pojęcia :o)
Przy świątyniach są pięknie utrzymane tereny zielone. Ławeczka aż się prosi aby usiąść i pomedytować…
Niektórzy dosłownie padają od zmęczenia i upału..a może zwykłej senności?
Hmmm…
Kompleks świątynny z zewnątrz.
A tu już pałac króla, jeden z wielu. Tu król przyjmuje wizyty :o)
Tu są zabudowania mieszkalne króla, jego prywatne pokoje.
Po tych pięknych, artystycznych doznaniach, wypada też pokazać drugą twarz Bangkoku – kanały zwane klongami, gdzie mieszka biedniejsza ludność. Są to jednak dość skuteczne trakty komunikacyjne; w wielu dzielnicach do domu można dopłynąć tylko łodzią :o)
Tak mieszka biedniejsza ludność Bangkoku…
Niektórzy jednak obdarzeni są fantazją :o)
Główna „ulica”…
Trafiają się o dziwo bogatsze i całkiem dobrze utrzymane domy.
Na przykład taka posiadłość…
W klonkach żyją warany i wylegują się na brzegach lub…tarasach domów.
Taka sytuacja :o)
Słynne łodzie stanowiące główny środek transportu w klongach.
O Bangkoku można wiele pisać, ale to trzeba po prostu zobaczyć. To wszystko razem. Kapiące od złota świątynie i obok biedota. Szybkie łodzie, warany i tuk tuki. Niesamowita mieszanina…
Myślę że jeszcze kiedyś tu wrócę :o)